15:57

15:57

ULUBIEŃCY MARZEC 2017

13
ULUBIEŃCY MARZEC 2017
W tym poście postanowiłam pokazać Wam tylko tych moich ulubieńców, którzy nie przewijają się w postach z tej serii już od miesięcy, może zrobię oddzielnego posta "ulubieńcy ostatnich miesięcy", bo doprawdy nie chce mi się wciąż co miesiąc pisać o tych samych kosmetykach, dlatego dziś tylko marcowe nowinki w temacie ulubieńcy, a był to dla mnie kolejny miesiąc odkryć:



Rozświetlacz Glam Pop w kolorze MROŻONE TRUSKAWKI
Dostałam go w prezencie. Jest różowy i to w stronę fioletu, i w życiu sama nie kupiłabym sobie rozświetlacza w takim kolorze! Tymczasem bardzo podoba mi się i na czyjejś, i również na mojej buzi.

Anabelle Minerals Róż mineralny w kolorze NUDE
Kosmetyki tej marki lubię już od minionego lata, tymczasem zakochałam się w próbce różu o kolorze NUDE. Niby bardzo delikatny, ale jednak widoczny, ciężko mi określić ten kolor (ciepły róż..?), naprawdę jest naturalny, jak dla mnie idealny.

MY SECRET konturówka do ust w kolorze 02 NUDE LIPS 
Śliczny, delikatny kolor i trwałość.

Golden Rose classic waterproof lipliner 321
Żywy, wiosenny, jasny kolor i super trwałość.

EVREE Revita Perilla liftingujący olejek do twarzy i szyi
Zużyłam już tak dużą ilość jego próbek, że mogę pokusić się o wypowiedź o nim, i jestem na TAK.

Podkład INGRID idealFACE <klik>


NATURA SIBERICA Szampon przeciwłupieżowy
Przy czym zaznaczam, iż ja nie mam łupieżu! Dodaje moim włosom objętości i pozostawia je świeże i w dobrym stanie. Bardzo wydajny.

18:08

18:08

Silisponge silikonowa gąbka do makijazu o co chodzi (WTF)???

20
Silisponge silikonowa gąbka do makijazu o co chodzi (WTF)???


Aplikacja podkładu czymś wykonanym z tworzywa takiego jak np. wkładki powiększajace biust od początku wydawalo mi się dziwne..
Ale ciekawość zwyciężyła i nabyłam owe akcesorium w Drogeri Natura w promocyjnej cenie 11,99 PLN.
Wydałam jedyne 12 zeta żeby....



...przekonać się na własnej skórze, że moje podejrzenia od początku były słuszne.. Sorry, ale w ogóle nie rozumiem na co ten szał... 
Naprawdę, jeśli macie gdzieś pod ręką w/w wkładkę powiększającą biust nałóżcie sobie podkład nią, nie musicie kupować silisponge'a...



...w ogóle nazwanie tego gąbeczką to jakaś horrendalna pomyłka... Gładka jak plastik powierzchnia, tyle że elastyczna i gumiasta, która rozmazuje podkład na twarzy... ale nie wchłania ani jego kropelki i łatwo się myje, to trzeba przyznać, w tym spełnia obietnice producenta... 
Szklany słoik po dżemie też by nam nie wchłonął ani kropli podkładu, może niedługo przyjdzie moda na aplikowanie sobie kosmetyków za pomocą weków z ogórkami...?
Dziwaczne. 


Co sądzicie o silisponge
Macie? I jak???

Chcecie kupić?


13:07

13:07

Perfumy Far Away Avon czyli perfumowe podróże w czasie #4

15
Perfumy Far Away Avon czyli perfumowe podróże w czasie #4
"Zapach jest najtrwalszą formą pamięci.” 



Nie pomyślałabym, że jakiekolwiek perfumy Avon znów zagoszczą na mojej półce, a więc oczywiście i na blogu. Ale nigdy nie mów nigdy.
Tymczasem po perfumach PERCEIVE <klik>, do których przekonałam się teraz i coś mi się odmieniło choć w pierwszym podejściu - lat temu sporo -  były dla mnie dosłownie nieznośne, przyszła pora na Far Away- zapach, który dla odmiany bardzo mi się podobał już gdzieś w połowie lat 90-tych, kiedy miała go moja mama. Niestety również każda - dosłownie- przechodząca ulicą kobieta nim wtedy pachniała, co nie było trudne do wykonania biorąc pod uwagę że Avon miał wtedy dużo mniej perfum do wyboru, a tutaj niedaleko właśnie stanęła największa w Europie fabryka tej firmy... I tak to zniechęciłam się do tego zapachu na caaaałe lata.

 Dla mnie więc to nie tylko far away - "daleko" ale i long time ago... -  dawno, dawno temu... :)

Nie jestem biegła nawet w rozpoznawaniu perfum, jak również w ich opisie, o rozpoznawaniu w perfumach poszczególnych nut to nawet nie mówiąc, ale teraz jakoś niedawno rozpoznałam zapach Far Away na jednej znajomej, potem po pewnym czasie  - znów, no i stwierdziłam, że ten zapach nadal mi się podoba. A już nie pachnie nim każda napotkana kobieta. I korzystając  z promocji zakupiłam buteleczkę. 

Buteleczka wg mnie wygląda tak samo jak te dwadzieścia lat temu, charakterystycznie i uroczo, zapach w moim odbiorze również jest dokładnie taki sam. 
Wracając do cytatu otwierającego każdy post mojej serii perfumowe podróże w czasie "Zapach jest najtrwalszą formą pamięci” muszę znowu przyznać tym słowom 1000% racji, albowiem po pierwsze to zapach ten skojarzył mi się  z... pudrem. sypkim. Tak po prostu. I dopiero po pewnym czasie, już całkiem świadomie, przypomniało mi się, że wtedy w latach 90-tych Avon miał w swojej ofercie talk perfumowany o zapachu tych perfum, i jego też moja mama miała w posiadaniu..!


 Co sama marka mówi o tym swoim zapachu?

Avon Far Away to wyjątkowo romantyczna i słodka kompozycja zapachowa.
Woda perfumowana Far Away to bardzo trwały zapach, który stanowi kombinację rzadkich i cennych olejków aromatycznych.
Unikalne połączenie woni egzotycznych kwiatów: frezji, białego jaśminu oraz liści fiołka w nucie głowy, zapachu czerwonej róży i osmantusa w nucie serca z nutą głębi, w której brzmi drzewo sandałowe i piżmo. Całość przesycona jest wonią wanilii.
Kategoria orientalna
Poznaj zapachy orientalne - pełne zmysłowości i ciepła, podkreślone świeżością cytrusów. Obowiązkowe na wieczorne wyjścia i specjalne okazje, kiedy chcesz wyjątkowo zabłysnąć.
 http://www.avon.sklep.pl/towar/24/far-away.html


Far Away marki Avon to orientalno - kwiatowe perfumy dla kobiet. Far Away został wydany w 1994 roku. Nutami głowy są karo-korund, ylang-ylang, pomarańcza, kokos i brzoskwinia; nutami serca są jaśmin, osmantus, róża, fiołek, gardenia i frezja; nutami bazy są wanilia, drzewo sandałowe, piżmo i ambra.
 https://www.fragrantica.pl/perfumy/Avon/Far-Away-4908.html


Lubię perfumy kwiatowe, zaś orientalne mnie duszą. W tym wypadku jest to połączenie orientalno-kwiatowe i niektórzy mogą odbierać ten zapach jako duszący i mdły. Napisałabym, że nie jest to zapach dla młodych dziewczyn, ale przecież  mi spodobał się już kiedy byłam nastolatką... Jest to zapach z kategorii tych, które się kocha lub nienawidzi, każdy musi przekonać się sam, w której jest grupie.
Wg mnie jest to ciepły, otulający zapach, nie przytłaczający, nie przygniatająco ciężki, nie typowo orientalny, ale również nie jest to zapach lekki,  nie słodki w sposób typowo wiosenny, kwiatowy i raczej nie nadaje się na lato.  Bardziej będzie pasował na jesień, jak mięciutki kocyk, na  zimę, jak kaszmirowy sweterek lub na przedwiośnie/początek wiosny jak pachnąca zapowiedź niebawem rozkwitającej i pachnącej przyrody.
Jest to również zapach trwały, co nie jest częste w przypadku perfum katalogowych marek.


Znacie?

Macie?

Lubicie?

18:14

18:14

Koreański krem PERIPERA peri's INK DROP BB

Koreański krem PERIPERA peri's INK DROP BB
Prezent przywieziony mi z Korei :)

Marka [jeszcze?] niedostępna u nas, ale nie chce mi się nawet myśleć, ile będzie kosztowała, gdy dotrze do Polski...

Opakowanie jak to bywa z azjatyckimi kosmetykami po prostu cudne, nie wiem czemu u nas nie można takich robić... 






Skład:


Mój kolor to:



Kosmetyk jest płynny:



 Oto jego kolor - jasny:


i jego kolor i konsystencja  w porównaniu z kilkoma innymi kosmetykami:



 Efekty na twarzy:


Kosmetyk - szczególnie jak na taką ciekłą postać- ma naprawdę porządne krycie. Jego aplikacja i trwałość są OK. Jasny kolor będzie pasował jasnym cerom, nawet kiedy są już trochę opalone. Filtr 30 - czyli wcale nie aż taki wysoki jak na koreańskie kremy BB - też jest plusem tego kosmetyku.

09:57

09:57

MYDŁO BIO ROŚLINNE Szlachetne drzewo cedrowe Uzdrowisko Busko-Zdrój

16
MYDŁO BIO ROŚLINNE Szlachetne drzewo cedrowe Uzdrowisko Busko-Zdrój
Nie wyobrażam sobie życia bez zwykłej kostki mydła, dlatego zawsze mam ich mniejszy bądź większy zapas.


Mydło kupione w Kauflandzie, razem z Kremem odżywczo-wygładzającym na noc UZDROWISKO BUSKO-ZDRÓJ <klik>, który akurat okazał się lipą. 
Zachęciłam się przez to, że kosmetyki te firmuje uzdrowisko, produkuje Farmona, mają fajne opakowania no i niskie ceny. Choć właśnie to mydło kosztowało tyle co krem, czyli całe 8 zeta za 130 g. Czy było warto? Czytajcie dalej.



Info od producenta:


Skład:



Uważam ten zakup za udany. Mydło spełnia swoje zadanie, ładnie się pieni, i przede wszystkim -  ta niepozorna kostka pięknie pachnie i pozostawia ten zapach na jakiś czas na skórze. Dla mnie jego stosowanie to czysta przyjemność, kto lubi takie zapachy - cedrowe, drzewne, trochę jak klasyczne męskie perfumy -  powinien być bardzo zadowolony.
Ja jestem i właśnie zaczęłam drugą kostkę tegoż mydła.


15:00

15:00

Makijaż ciepło-zimno #2

Makijaż ciepło-zimno #2
Zimny błękit i ciepły pomarańcz z dodatkiem jasnego brązo-beżu i fioletu z drobinkami :)







Kosmetyki, których użyłam:



1. Lirene City Matt mineralny puder matujący 01 <klik>

2. Pierre Rene 119 mocha <klik>

3. Próbka koreańskiego banila.co White Wedding DREAM CREAM PURE WHITE MOISTURING

4.  INGRID ideaLUMI NUDE <klik>

5. Pierre Rene 1118 TREASURE ISLAND <klik>

6. KOBO PURE PEARL PIGMENT 514 HYPNOTIC MANGO

7. Wibo DIAMOND ILLUMINATOR <KLIK>

8. Anabelle Minerals Róż NUDE

9. CATRICE LIQUID CAMOUFLAGE 010 PORCELLAIN <klik>

10.Golden Rose vision lipstick 126

11.  AVON glimmerstick eye liner sugar plum <klik>

12. L’Oreal maskara Volume Million Lashes Fatale <klik>

13.  MAYBELLINE BROWdrama scultpting brow mascara medium brown

16:30

16:30

O spełnionych dziecięcych marzeniach czyli jak niemożliwe stało się możliwe :)

O spełnionych dziecięcych marzeniach czyli jak niemożliwe stało się możliwe :)
Dzieciom z lat 80-tych  :)






Tytuł może zabrzmi trochę niby bajka, i coś w tym jest: albowiem to, co nastąpi niżej dla wielu z Was może być jak bajka. O żelaznym wilku. Jeśli sami tego nie pamiętacie (a coś mi się wydaje, że osób młodszych - i to coraz bardziej - ode mnie jest już może więcej niż moich rówieśników i starszych) musicie wierzyć mi na słowo, lub skonsultować się z kimś, kto może sięgnąć tak własną pamięcią i odnieść się do moich słów :)

Kiedyś była taka lektura szkolna w klasie pierwszej podstawówki "Jak Wojtek został strażakiem". Dzieci chcą być strażakami, przedszkolankami,  sprzedawczyniami, modelkami, lekarzami, itp., itd.  No więc... ten post nie będzie wcale o czymś takim, a ja podobno jak byłam mała chciałam zostać kwiaciarką, "bo w kwiaciarni ładnie pachnie". Nie jestem nią i nawet nie zamierzam, a tytuł jest wszak o marzeniach spełnionych...

To będzie post o tym jak niemożliwe staje się możliwe czyli o... nowoczesnych technologiach. I to wcale nie w odniesieniu do, bo ja wiem, podroży dreamlinerem czy ratowania życia ludzkiego... Tak, tak. To będzie o czymś, co dla wielu z Was jest tak oczywiste jak to, że można sobie kupić Coca-Colę i lizaki Chupa Chups... Jak ja byłam mała, to akurat też było niemożliwe, ale dziś nie chcę się skupiać na wszystkich aspektach życia w PRLu, które dziś może się wydawać całkowitym kosmosem. Konkretnie to będę pisać w tym kontekście  o ostatniej jego dekadzie bowiem urodziłam się w roku 1980, a moje pierwsze wspomnienia sięgają spokojnie  jakiegoś '83.


Do szóstego roku życia nie miałam w domu telewizora. (Żadnego, potem oczywiście czarno-biały). W niedzielę chodziłam na dobranockę do babci -  stałam z nerwów całe pół godziny przed telewizorem, gdyż tak mnie stresowały Przygody Pszczółki Mai, że nie byłam w stanie usiąść... Kiedy jakoś będąc w liceum przeczytałam tę książkę potwierdziło to moje wczesne wrażenia, iż ta bajka wcale nie była za wesoła...
Powinnam zatem chyba zostać autorem bestsellerów lub inżynierem lądowym - gdyż Stephen King w swojej książce Jak pisać. Poradnik rzemieślnika. napisał , że on i jego brat zostali właśnie pisarzem i inżynierem, gdyż nie posiadali telewizora przez parę pierwszych lat życia i przez to tak rozwinęli swoją wyobraźnię :)


Gdy kończyłam liceum Internet był tajemniczą sprawą, do której należało się podłączyć za pomocą telefonu stacjonarnego - nie było jeszcze Internetu w moim liceum. Kosztował krocie i ludzie siedzieli na nim tylko nocami, bo było taniej. Ja wtedy na oczy go nie widziałam.
Telefon stacjonarny miałam w domu dopiero będąc na pierwszym roku studiów. Pierwszy telefon komórkowy dostałam na gwiazdkę na drugim roku studiów. Z Internetu zaczęłam korzystać - i w ogóle z komputera -  gdzieś na trzecim roku studiów. Wtedy w Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego Japończycy uroczyście otwierali taki "Internet w powietrzu" - że w konkretnym miejscu w BUWie można było sobie z niego korzystać bezprzewodowo, z własnego laptopa. Taka nowoczesność. Wtedy raczej nie miało to jeszcze nazwy wifi... Pierwszy własny komputer miałam w wieku lat 27 (słownie: dwudziestu siedmiu), tak samo cyfrowy aparat fotograficzny. Dziś sama w to nie wierzę, ale to prawda. Mam wrażenie, że już dawno na moich oczach pojawiło się więcej wynalazków, niż przez całe życie mojej prababci, która żyła prawie cały XX wiek.  Parę lat temu pytałam męża, co to jest dron - a dziś mogę se go kupić za jakieś 300 zeta. Zaraz pewnie zresztą jeszcze stanieje.


Tyle tytułem nakreślenia ogólnej sytuacji, bo jakbym od razu przeszła do tych moich dziecięcych marzeń, bez tego objaśnienia, to chyba byście się popukali w czoło :)




 A oto moje tytułowe marzenia: w kolejności, w jakiej zuchwale powstały w mojej głowie nie zważając na to, że są zupełnie niemożliwe do spełnienia :)




Mieć swoją telewizję.

Ten punkt jako jedyny co prawda nie został przeze mnie [jeszcze?] zrealizowany, ale to kwestia decyzji i wyboru. Od kiedy istnieje Youtube obiektywnych przeszkód: brak.

To pierwsze takie marzenie, które pamiętam.  W telewizorze, którego nie miałam na co dzień były dwa programy i nie do pomyślenia było, żeby było ich więcej, albo, żeby i w nocy nadawano programy, a co dopiero, żebym ja miała własną telewizję... Ale to było pierwsze marzenie, które pamiętam, jak to dziecięce pomysły: zupełnie fantastyczne i pozbawione wspólnego mianownika z rzeczywistością,  więc bawiłam się, że siedzę przed kamerą i mówię coś do moich widzów, opowiadam im o tym i o owym. Rzecz zupełnie niemożliwa, całkowicie awykonalna. Nawet, gdybym nie miała wtedy jakiś czterech lat :)




Mieć własny aparat fotograficzny.


Pamiętam, jak miałam z dziesięć lat i  patrzyłam na ruiny Zamku Książąt Mazowieckich w Sochaczewie kiedy w łuku ceglanego muru świeciło słońce, a ja sobie myślałam, jakby to było super, jakbym miała aparat fotograficzny i mogła zrobić zdjęcie... i zawsze nosiłabym go przy sobie, tak na wszelki wypadek, jakbym zobaczyła coś pięknego do sfotografowania... niemożliwe.  Oczywiście chodziło o aparat analogowy - o cyfrowym nikomu się wtedy nie śniło.... Być może już nigdy nie zrobię tego akurat zdjęcia - mam już w życiorysie kilka ważnych zdjęć, których nigdy nie zrobiłam i już nie zrobię, bo nie mogłam oderwać wzroku od tego, na co patrzyłam, tylko chciałam to jak najlepiej zapamiętać.  Ale wciąż robię wiele innych zdjęć, bo bardzo to lubię. Kocham też zachody słońca i ich fotografowanie.




Mieć zawsze przy sobie kalkulator.

W ostatnich klasach podstawówki  (a było ich wtedy osiem) chętne osoby z klasy szły kupować naszej wychowawczyni składkowy prezent od całej klasy. Osoba, która to ogarniała (a zawsze miała pomyślunek, dziś jest managerem hotelowego giganta) zawsze wygospodarowywała kilka złotych, żeby wszystkim obecnym przy tych zakupach kupić po batoniku czy lodzie. I zawsze był problem, jak to wszystko policzyć, podzielić, rozdysponować- i ta właśnie osoba wtedy specjalnie wchodziła do sklepu w tym celu, żeby ekspedientka z kalkulatorem nam to policzyła. Eh, jakby to było wygodnie zawsze mieć przy sobie kalkulator... zawsze obiecywałam sobie, że kupię sobie taki malutki kalkulatorek, i zawsze będę go ze sobą nosiła- nie tylko do szkoły...  Ale jakoś nigdy nie udało mi się tego zrealizować... Więc czasem bardzo żałowałam, bo taki kalkulator zawsze w kieszeni ułatwiłby mi życie...




Nie żałuję, że dorastałam w czasach takich, a nie innych, nie mam poczucia, że coś mnie ominęło. Nie zazdroszczę tym, którzy są ode mnie młodsi, i choćby już tylko dlatego mieli wszystko i od razu jeśli o technologie chodzi. Boję się tylko tego, że technologia w końcu zastąpi człowiekowi innych ludzi. Cóż, jak każde narzędzie człowiek może używać jej w różnych celach i na różne sposoby i jak zawsze to nie samo narzędzie, a tzw. czynnik ludzki jest problemem...... Dzieciom  do zabawy od zawsze wystarczyło byle co dlatego, że jak to dzieci,  resztę umiały sobie wyobrazić. Musiało im wystarczyć jeśli nie miały pod ręką nic innego. Teraz już coraz bardziej nie musi.
Ale myślę też, mam nadzieję, że mimo tego, że  dzisiejsze trzylatki korzystają z tabletów wśród nich trafią się pisarze i inżynierowie.

Gdyż jak stwierdził Darwin"Przetrwa nie najsilniejszy, ani nie najinteligentniejszy gatunek - lecz ten, który potrafi się najlepiej dostosowywać do zmian."

A nasz gatunek jest przyczyną wielu zmian, ale i przyzwyczaja się do nich :)




10:28

10:28

Podkład INGRID idealFACE

Podkład INGRID idealFACE


Zachwycona  INGRID ideaLUMI NUDE <klik> kiedy natrafiłam na promocję Ideal Face ( z ok. 19 zeta ceny regularnej na ok. 12 zeta) zakupiłam i ten podkład. mam go w kolorze 11 cielistym. Używam go od ponad miesiąca, i myślę, że już mogę się  o nim wypowiedzieć.


Informacje od producenta:




Skład:



Kolor:



Kolor w porównaniu z kolorami innych podkładów Ingrid, które mam:







Jak widać na zdjęciach powyżej Ideal Face ma rzadszą konsystencję od SILK &LIFT oraz ideaLUMI, a jego kolor cielisty jest jąsniejszy i bardziej różowy od cielistego IdeaLUMI.

Opakowanie jak widać- proste, praktyczne, lekkie bo plastikowe, z pompką.
Jego pierwsze użycie (po zdenkowaniu mojego ulubionego używanego właściwie codziennie ideaLUMI) wyrwało mi jęk rozczarowania: eeee....to nie to samo...
I rzeczywiście:  konsystencja lżejsza, kolor bardziej różowy, krycie mniejsze - całkiem naturalne, ale i wcale nie małe.  

Nie zapycha, nie podkreśla suchych skórek. Trzyma się porządnie i wystarczająco długo, choć raczej nie będzie to obiecane 16 godzin. Kryje również całkiem dobrze. Aplikuje się szybko i wygodnie. Zostawia na buzi ładny efekt. I tak z dnia na dzień - bardzo szybko- przekonałam się do tego podkładu. Obecnie to on jest moim ulubieńcem.

Polecam każdemu, kto potrzebuje średniego krycia i naturalnego efektu. O jego matowieniu nie mogę wiele powiedzieć, na mojej buzi wszystkie podkłady pod tym względem zachowują się bardzo podobnie, tzn. OK... Myślę, że matowienie również ma jednak mniejsze niż ideaLUMI.


 
Efekty na twarzy:
PRZED
PO



PRZED
PO


Ja jestem ma tak! :)

13:05

13:05

ŻURAWINOWY SZAMPON z kompleksem witamin Barwa Naturalna

ŻURAWINOWY SZAMPON z kompleksem witamin Barwa Naturalna


Kolejny po

Szampon piwny z kompleksem witamin <klik> 

SZAMPON LNIANY wzmacniający z kompleksem witamin<klik>


szampon tej marki, który chcę Wam tu pokazać (dwa kolejne czekają w kolejce do posta, trzeci w kolejce do używania :)

Informacje od producenta:



Skład:



Szampon zamknięty w typowej dla tych kosmetyków Barwy Naturalnej buteleczce o prostym designie,  kosztuje ok. 5,5 zeta za pojemność 300 ml,  ma barwę taką jak widać na zdjęciu, i delikatny zapach.

Powiem krótko:

Wg mnie i na mniepo prostu kosmetyk ten spełnia obietnice producenta, tzn. przy skutecznym oczyszczaniu bez podrażniania itp. dodaje włosom objętości zostawiając je lśniące i sypkie. Nie jestem jakimś freakem na punkcie naturalnych składów, toteż nie powiem jak bardzo ten szampon jest naturalny, widzę, że ma np. SLS, co mi nigdy nie przeszkadzało.
Przy czym zaznaczam, że ja nie mam specjalnie przetłuszczających się włosów, a z natury-jak to kręcone- suche, a szampon ten w żaden sposób nie wysuszał mi skóry głowy czy włosów. Spokojnie można go używać codziennie.

Jak już pisałam w poście
moje włosy obecnie bardzo polubiły się z szamponami o prostych, krótkich składach i przy okazji tanimi, i coraz bardziej lubię się z szamponami Barwa Naturalna, które odkryłam stosunkowo niedawno, a wciąż poznaję nowe.

Z trzech dotychczas omówionych na blogu każdy jest godny polecenia przy czym ten bardziej dodaje objętości, lniany bardziej dodaje  blasku, a piwny bardziej wspomaga układanie się włosów. Ponieważ ja mam włosy naturalnie kręcone i odwieczne perypetie z satysfakcjonującym mnie  zdefiniowaniem ich skrętu dlatego tylko z tego powodu wolę jednak lniany i piwny.


Przy czym zaznaczam, że nie mam specjalnie przetłuszczających się włosów, a z natury-jka to kręcone- suche, a szampon ten w żaden sposob nie wysuszał mi skóry głowy czy włosów,
A  z dwóch jeszcze innych już zużytych, o których napiszę jeden jest dobry, a drugi wspaniały :)


Tak więc zostałam wielbicielką szamponów Barwy Naturalnej. Ciekawych ich zachęcam - ja i myślę, że również ich cena, którą można zaryzykować :)

19:11

19:11

DENKO LUTY 2017

23
DENKO LUTY 2017
Bez zbędnych wstępów: jak na mnie to małe DENKO... Ale treściwe, i pełne fajnych kosmetyków :)


Kosmetyki:

poprawne

nic szczególnego/ zero działania

polecam/sprawdziło się na mnie/ bardzo dobre/podoba mi się

nie polecam/porażka/rozczarowanie 


 




Jeden z moich Kosmetycznych zakupów ze Lwowa <klik>
czyli rosyjski krem marki Kalina "Siła 5 ziół"





FARMONA JANTAR odżywka z wyciągiem z bursztynu <KLIK>

Apteczka Agafii aktywne serum ziołowe na porost włosów

SZAMPON LNIANY wzmacniający z kompleksem witamin Barwa Naturalna <klik> 




 Bielenda Awokado 2-fazowy płyn do demakijażu oczu <klik>






Mydła Alterra:granat, oliwka, lawenda



lady speed stick invisible gel


Podkład INGRID ideaLUMI NUDE <klik>




Saszetki:


Himalaya Neem Scrub oczyszczający peeling

Farmona Herbal Care KWIAT MIGDAŁOWCA drobnoziarnisty peeling do twarzy i ust

JANDA głęboka regeneracja maska na dobranoc <klik>




Próbki:


EVREE MAGIC ROSE upiększajacy krem do twarzy na dzień/ na noc do skóry mieszanej <klik>

MINCER VITACINFUSION przeciwzmarszczkowy krem na dzień i na noc do cery suchej <klik>

MINCER VITACINFUSION intensywnie nawilżający krem na dzień

Bielenda NEURO HIALURON nawilżający krem koncentrat przeciwzmarszczkowy 40 +

MINCER BOTOLIFTX krem pod oczy i okolice ust

EVREE Revita Perilla LIFTINGUJĄCY OLEJEK DO TWARZY I SZYI




 Akcesoria:


3 puszki do pudru

Copyright © 2014 Wszystkie moje bziki , Blogger